spadaj mamo7209_n (2)

„Nie cę! Nie cę!”
„Nie to!”
„Chce to!”
„Mamoooooooo! Pfe!”
„Daj! Daj! Nie to! Tamto!”

Booooszsz… Gdzie moje dziecko? Kto ukradł mi syneczka? A może ta maruda, która siedzi ze mną przy wspólnym stole, go zjadła? Gdzie te czasy, gdy jadł wszystko, wszystkiego próbował, oglądał z każdej strony, kulturalnie machał łyżką, a widelcem nabijał jedzenie jak arystokrata??
Tak… Rozwój dziecka to wzloty i upadki. Ale przede wszystkim jeden magiczny wyraz – ZMIANY. Nieustające, nagłe, niespodziewane, szokujące. Dla rodzica oczywiście, bo dla dziecka to czysta zabawa i poznawanie siebie samego.

Antek. Od 8 miesiąca karmi się metodą BLW. W wieku 10 miesięcy obsługiwał samodzielnie łyżkę i widelec, od początku jadł z rodzicami i to, co oni. Nigdy nie miał na nic alergii, fartuszka przestał używać, gdy ukończył 1,5 roku. Jedzeniowe dziecko – ideał:)
Otóż nie tak do końca:) Antek, jak każde dziecko – rozwija się. Przechodzi każdy etap w różnym tempie. Tak jak Wasze dzieci. I ja, jak każda matka, musiałam zrozumieć, że zmiany, to coś naturalnego. Coś, co jest wpisane w dzieciństwo, a może i w całe życie człowieka. Tak też jest z jedzeniem.
Nasze dzieci będą przechodzić, czy też przechodzą różne etapy podczas rozszerzania diety.
Zazwyczaj na początku jest wielki szał. Radość rodziców i dziecka. Nowe zabawki w postaci warzyw, owoców, później kasz, bardzo rajcują dzieci. Uwielbiają je dotykać, oglądać, brać do buzi i poznawać nowe smaki. Do tego stopnia, że i cytryna potrafi im smakować. Jedzą różnorodnie i czasem praktycznie wszystko to, co im podamy. Duma nas ogarnia.
I tak któregoś dnia nasze dziecko mówi „nie”. Cóż… Myślimy „Może mu nie smakuje. Podam coś innego”. Ale podajemy inne, potem inne, a następnie inne i jeszcze inne, a tu ciągle „nie”. Kończy się na tym, że znów zjada to samo co wczoraj, albo odchodzi od stołu bez posiłku i żywi się tlenem. W oczach rodzica panika. „Może jest chory?”, „Może gotuję niesmacznie?”, „Może zęby mu idą?”, „A jak się czymś zatruł?”…. Dieta naszego dziecka zabiera nam sen…
Mija czas i dziecko zaczyna wiedzieć, co lubi, odróżnia jajko od jaglanki, nie jest mu wszystko jedno, czy na stole ląduje pulpet, czy spaghetti. Wyraża swoje zdanie i sygnalizuje smakowe potrzeby. Oddychamy z ulgą „Ufff. Wiem, co lubi moje dziecko”. Dumni podajemy rosół, który kochał ponad desery i … „Pfe!”- krzyczy dziecko, krzywi się i odsuwa talerz. Jak to???
A tak to!:)
Nasze dzieci się rozwijają, kubki smakowe szaleją, wyrabia się kulinarny gust. To, co lubiło tydzień temu, teraz może już nie smakować. A to, na co nie chciało kiedyś spojrzeć, teraz może stać się potrawą ulubioną. Ich wilczy apetyt nagle może stać się apetytem chomika, a może i nie być go przez chwilę wcale. I nie zamartwiaj się tym, bo, może i czasem o tym zapominamy, ale dziecko to też człowiek. Gdy jest gorąco, nie chce mu się jeść – jak i nam. Podobnie, gdy boli je ząbkowanie (Pamiętasz swój apetyt, gdy wychodziły Ci ósemki? Nie? No pewnie, że nie, bo go nie było!:) ), gdy jest zaangażowane w zabawę, gdy choruje, gdy nie ma humoru (tak, tak, dziecko też ma prawo do chandry:)), też może nie chcieć mu się jeść. Kiedyś pediatra Antka (genialny i najlepszy z resztą:)) powiedział, że dziecko nie da się zagłodzić. I to prawda. To nam, rodzicom, wydaje się, że jak nie zje odpowiedniej liczby łyżek zupy, to żelazo spadnie mu na łeb na szyję i na pewno popadnie w anemię. Dlaczego mamy takie ciągoty do decydowania o poczuciu głodu naszego dziecka? Przecież jest on tak naturalny jak siusiu i kupka:);) I dziecko zje ten obiad, ale może później. Pod warunkiem oczywiście, że nie zapchamy go w międzyczasie słodką przekąską, czy innym waflem.
Zaufajmy naszym dzieciom i pozwólmy im rozwijać się w tempie dogodnym dla siebie.
A dla wszystkich tych, którzy martwią się, że ich dziecko nagle zaczęło się dziwnie zachowywać podczas jedzenia, a wcześniej jadło już tak estetycznie, mam krótkie historyjki o Antku – arystokracie, który raz brzydzi się dotknąć jogurtu, a następnym razem utytła się w nim cały:) Raz kocha banana, a za chwilę wciągnie surówkę z buraka. Pokochałam jego nieprzewidywalność i dzięki temu żyje nam się spokojniej, czego i Wam życzę:)

1. Jajko zjem, jak zechcę!

2. Tylko amator je jaglankę inaczej!

3. Prawdziwa perełka:)

4. Umiem się jednak zachować, gdy o tym pamiętam:)

*Wpis mówi o dziecku zdrowym, właściwie się rozwijającym. Jeśli zauważasz u swojego dziecka objawy chorobowe, zasięgnij opinii lekarza.

 

 

Chcesz poznać nasze książki i ebooki z przepisami?
Wszystko to znajdziesz w jednym miejscu – naszym alaantkowymSKLEPIE.
AlaantkowySklep