Popiszemy?

kontakt@alaantkoweblw.pl

 

02 marca 2016

Nie.

Nie pomyliłyśmy się. Tytuł jest dokończony i z pewnością właściwy.  Chodzi bowiem o słowo "NIE". Co ma wspólnego z jedzeniem, gotowaniem, odżywianiem dzieci, siebie i rodziny? Wiele. Ba! To zasadnicze słowo w XXI wieku. Umiesz je wypowiedzieć, gdy zajdzie taka potrzeba? Naprawdę nie kpimy. Serio! Odpowiedz sobie na to pytanie. ……………………. Już? Żyjemy w świecie chemii, syfu w...

shutterstock_3672673

Nie pomyliłyśmy się. Tytuł jest dokończony i z pewnością właściwy.  Chodzi bowiem o słowo "NIE".

Co ma wspólnego z jedzeniem, gotowaniem, odżywianiem dzieci, siebie i rodziny? Wiele. Ba! To zasadnicze słowo w XXI wieku. Umiesz je wypowiedzieć, gdy zajdzie taka potrzeba? Naprawdę nie kpimy. Serio! Odpowiedz sobie na to pytanie.

……………………. Już?

Żyjemy w świecie chemii, syfu w powietrzu, zanieczyszczeń, tekturowego jedzenia, nadwagi, nałogów, anoreksji, bulimii… Mogłybyśmy tak długo. Ale! Mamy informację genialną pośród tych negatywów. 

JESTEŚ RODZICEM!

 I to Ty, nie kto inny, decydujesz o tym, jakie dzieciństwo i przyszłość będzie miało Twoje dziecko. Czy pozna te przerażające strachy powyżej?

Zawsze powtarzamy naszym czytelnikom, że w chwili, gdy stajemy się rodzicami, w pakiecie otrzymujemy większe pokłady asertywności. Nie tylko po to, by móc klepnąć kogoś, kto obmacuje nas po ciążowym brzuchu, by zabrać z piorunującym spojrzeniem łopatkę w piaskownicy jakiemuś małemu zbójowi, który ją sobie przywłaszczył, ani też nie tylko po to, by odmówić dziecku kolejnego traktora, czy barbi księżniczki z Jasnego Morza. Mamy ją po to, by mówić NIE temu, co naprawdę zagraża naszemu dziecku. I NIE milczmy, gdy ludzie wciskają małemu batonika, nie akceptujmy produktów, które nam oferują sklepy, a które mogą zabić, tylko wybierzmy zdrowsze, NIE pozwalajmy, by w żłobkach czy przedszkolach podawano niezdrowe jedzenie. Jak to zrobić?

Będzie niemiła atmosfera? Teściowa się obrazi? Oni tego nie zrozumieją?A może lepiej przemilczeć i tak zaraz idziemy? Przecież sama nie ugotuję, nie potrafię…

Potrafisz!

A na wszystkie Twoje pytania: 

 "I co z tego?!!!"

To Twoje dziecko! Ty za nie odpowiadasz i w chwili jego narodzin, przysiągłaś/łeś sobie, że zrobisz wszystko, by było szcześliwe i zdrowe!

Jesteś dobrą mamą i dobrym tatą! Naucz się mówić NIE, gdy uważasz, że to nie jest dobre dla Twojego dziecka. 

Naprawdę – nie musisz tłumaczyć się ze swoich decyzji nikomu:).

image

Udostępnij wpis

Smakowało? Nie smakowało? Wyszło? Nie wyszło? A może chcesz napisać na inny temat? Podziel się słowem komentarza i zdjeciem.

Komentarze (28)

Cinnamon Home

Dodano opinię: 02.03.2016

Całkowicie się zgadzam! I ja ostatnio napisałam coś bardzo podobnego. Mlecznym kanapokom, pseudo zdrowym batonikom musli, słodzonym jogurcikom itd stanowczo mówię NIE!

pozdrawiam!

dorota

Dodano opinię: 02.03.2016

W 100% popieram.

Niestety w moim środowisku jestem wyjątkiem. Wszyscy karmią dzieci słodkimi kaszkami, danonkami, słoiczkami, biszkopcikami, chrupkami itp. A na mnie patrzą jak na wyrodną matkę, co to dziecko głodzi. I do tego jeszcze karmi piersią takie duuuże dziecko (czytaj:roczne).

Ale się nie poddaję. Ostatnio podarowałam kuzynce waszą książkę;) i to był strzał w 10. Zrobiła małej na śniadanie placuszki BEZ CUKRU i małej bardzo smakowało.

Anja

Dodano opinię: 11.04.2016

och.. mam podobnie! Jak komuś mówię, że sama robię kaszki, gotuję obiady, robię jogurt i piekę zdrowe przekąski dla dziecka (i przy okazji dla nas) to zaczynają wykręcać numer do mops 😉 A przyznanie się, że ANI RAZU nie podałam słoiczka czy danonka kończy ceremonią egzorcyzmu 😛

Sylwia

Dodano opinię: 02.03.2016

U nas też jest podobnie :/

"Jak to słodyczy nie je? a czekoladę mogę dać?"

Ostatnio na urodzinach roczniaka próbowano podać mojej 15 miesiecznej córce chipsy solone… inne dzieci w tym wieku jadły je garściami. I na mnie jak na dziwaka, że się nie godzę;)

 

 

EkoAsia

Dodano opinię: 02.03.2016

Zgadzam się również, ale co w przypadku gdy moje NIE jest ignorowane przez "kochającą Babcię"? Mój malutki ma dopiero 7 m-cy, ale ja już obawiam się tego co bedzie mu wciskane:(juz raz pomimo moich protestów Babcia nakarmiła Go jabłuszkiem, miał wtedy ok 5 m-cy,  potrafie byc stanowcza i robić po swojemu, ale temat jedzenia wg blw to dla moich teściów i dziadków jakas moja fanaberia, dają mi to odczuc za kazdym razem gdy pokazujemy z meżem co tym razem maluszek jadł:(( zero wsparcia, bo przecież "dziecko sie tak nie naje", bez przerwy powtarzają co by Mały zjadł i co powinnam mu dawac, oczywiście w formie papek, tłumaczę że ja nie chce na siłę karmić:( co do słodyczy to jestem pewna ze bedą mu bez przerwy dawać jakieś świństwa, ja potrafię czytać etykiety i umiem wybierac. Dałam Teściowej 2 ksiązki do poczytania o momencie wprowadzania stałych pokarmów – zero odezwu, rzadnego komentarza – niestety bardzo ciężko jest ich przestawic, tym bardziej, że kuzynka Męża ze swoimi dziecmi postepuje tak jak dawniej (karmienie 3 m-ce max, papki ze słoika od 4. mca, mm) i ciągle Nas do niej porównują, bardzo to niemiłe:((

dorota

Dodano opinię: 02.03.2016

To też mój problem. Od początku obie babcie pytały, kiedy mały zacznie wreszcie "jeść normalnie". Bo przecież wiadomo, że mleko z piersi to prawie woda. Mimo, że synek je ładnie tyle ile chce i do tego łyżką, to dla nich ciągle za mało. Bo przecież córka sąsiadów już je paróweczki, bułeczki itp. Za każdy razem przy wspólnym obiedzie sugerują, żeby dziecko dokarmić bo sam za mało zjadł. Przynoszą czekoladki i ciasteczka dla wnusia, mimo że my w domu nie jemy cukru. Nie zostawiam z nimi dziecka samego nawet na chwilę.

Za dwa tygodnie skończy mi się macierzyński i jestem w kropce, bo wiem, że nie mogę zostawić dziecka z babciami. W jedynym żłobku w mieście jedzenie wcale nie jest lepsze – krowie mleko, płatki kukurydziane, pasztet (o zgrozo!), dużo smażonego.

 

Marysia

Dodano opinię: 02.03.2016

Ha! Jaki temat na czasie dla mnie 🙂 Powiedziałam w weekend teściowej, że chcę, żeby moje dziecko było na diecie bez soli i curku najdłużej jak się da, przez kilka lat. Jak się zaczęła śmiać, to myślałam, że je strzelę 😛 Tak się zaśmiewała i mówi "przecież ci się to nie uda!", na co mówię, że jeśli "najbliżsi, czyli rodzice i dziadkowie nie będą dawać słodyczy, to nie widzę powodu, żeby się nie udało" – "ale przecież dziadkowie są od rozpieszczania!". No kur… I jak tu gadać z taką? 😛

A jeszcze takie pytanie do was: No bo wiadomo, że na codzień Ala i Antek słodyczy i "świństw" nie jedzą. A jak np jesteście na jakimś obiadku u dalekiej ciotki, albo na weselu i nie ma specjalnego jadłospisu pod dzieci, to pozwalacie im skubnąć tego "torta"?

Asia

Dodano opinię: 02.03.2016

Ehhh. Zgadzam sie z Wami. Mi by sie przydał pakiet plus z asertywności. Zawsze bylam za mało asertywna. A teraz musze być bardzo bardzo bo jestem zmuszona wojować z własną mamą.

Asia

Dodano opinię: 02.03.2016

Ehhh. Zgadzam sie z Wami. Mi by sie przydał pakiet plus z asertywności. Zawsze bylam za mało asertywna. A teraz musze być bardzo bardzo bo jestem zmuszona wojować z własną mamą.

Asia

Dodano opinię: 02.03.2016

Zawsze gdy odwiedzamy dziadków to słyszę „Mała ma wszystko oprócz normalnego jedzenia”. Normalne jedzenie to sklepowa wędlina z azotynem sodu, śmietana z karagenem, czy serek topiony z fosforanami no i oczywiscie słodycze. Masakra jakaś. Ciagle słyszę, że przesadzam.
A ja jak każdy rodzic chcę dla córki jak najlepiej…

Ola

Dodano opinię: 02.03.2016

A jeśli bobas, który lubi wybór, wybrał (mimo Waszego tłumaczenia, że może jednak nie), że chce jednak spróbować batonika, to co robicie? Wyrywacie na siłę, bo niezdrowe? Bobas wybrał…

Moje dziecko, które nie jest prowadzone metodą BLW, nie je batonów ani innych słodkich śmieci dlatego, że nie chcę, żeby jedło. Samo na szczęscie też odmawia przyjęcia od "cioć" podobnych rzeczy. Co jednak zrobić w powyższej sytuacji?

Ala’Antkowe BLW

Dodano opinię: 02.03.2016

Dziecko wybiera z tego, co dorosły mu poda. Jeśli ma możliwość, zapewne skorzysta z wybrania kolorowego, „dzieciowego” batonika, który później okaze się pyszny, bo przecież zawiera tonę cukru i wiele, wiele ulepszaczy. następnie zapamieta, że to było pyszne i zechce to ponownie, gdy tylko zobaczy, np. w sklepie. Dlatego idealnie jest, nie mieć tego w domu. Idealnie jest uczulić bliskich, by tego nie proponowali dziecku. Jednak… Jeśli dziecko jest np. w żłobku, czy przedszkolu i inne dziecko ma urodziny, przyniosło słodycze, by poczęstować dzieci – nie robimy afery. Nasze dzieci częstują się czasami, jeśli inne dzieci w grupie jedzą i nie ma nic innego, a ono ma ochotę też na to. W takiej sytuacji ważniejszy jest komfort psychiczny dziecka. Ale to są jednostkowe sytuacje a nie regularne czy codzienne. Na co mamy wpływ-wpływamy. 

Ania K.

Dodano opinię: 03.03.2016

To ja jestem wredna jednak. Ciągle powtarzam, że: …"jeśli dasz mu coś poza moją wiedzą i zgodą – zapomnij o tym, że kiedyś Twój wnuk/bratanek przyjedzie do Ciebie sam na weekend czy wakacje".

Szkoda mi sił i nerwów na ciągłe tłumaczenie, wolę stanowczo konkretnie przedstawić sprawę. Choć koleżanka podpowiedziała mi, żeby nagrywać na dyktafon wizyty u lekarza i potem dać je odsłuchać rodzinie; bo ostatnio fajnie mi lekarz powiedział: uświadom całą rodzinę, powiedz, że to chodzi o całe jego życie, że nie może być wyjątków i jesteście za to wszyscy odpowiedzialni. Na kolejną wizytę wybieram się z dyktafonem, bo faktycznie jak taka babcia posłucha lekarza… w jej mniemaniu autorytetu… to na pewno bardziej to sobie weźmie do serca niż moje "wydziwianie".

agaa

Dodano opinię: 03.03.2016

Ha! Wasz powyższy wpis oraz ten o planowaniu tygodniowego menu cudnie zbiegł się z moja sytuacją. Za ok. dwa tygodnie wracam do pracy, roczną córcię zostawiam w żłobku i tu dylemat: iść za tłumem i zamawiać catering czy przynosic własne jedzonko. Menu żłobkowo-przedszkolne do mnie nie trafiło więc wybrałam drugą opcję. I właśnie siedzę teraz i wpisuję wertując Wasz blog i książke, do tabeli (śniadanie, obiad, podwieczorek) wszystkie pomysły jedzeniowe:)

Iza

Dodano opinię: 25.10.2017

A jesteś pewna, że w przedszkolu zgodzą się na to? W większości przedszkoli/żłobków jest zakaz podawania dzieciom czegoś, co zostało przyniesione z zewnątrz. Bo pracownicy przedszkoli nie mają pewności czy z tym jest wszystko ok, a jak jest catering czy własną kuchnia to oni są odpowiedzialni za ewentualne wypadki, zatrucia itd.

Dominika

Dodano opinię: 03.03.2016

Czytam, czytam i czytam ale nie ma tu konkretnej odpowiedzi – dieta bez soli i cukru jak długo się da, nawet kilka lat – no brzmi pięknie. Tak pięknie, że aż niemożliwie. No chyba, że zamierzacie trzymać swoje dzieci pod Waszą opieką, w domu, przez najbliższe parę lat! Tylko trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie co bardziej zaszkodzi dziecku – jedzenie tego co podają w żłobku/przedszkolu czy brak rozwoju społecznego związanego z przebywaniem z rówieśnikami. Dla mnie odpowiedź jest tylko jedna. Sama jestem zwolennikiem zdrowego trybu życiu i zdrowego odżywiania ale mam w tym wszystkim zdrowy rozsądek. Czego Wam również życzę. Pozdrawiam!

Ala’Antkowe BLW

Dodano opinię: 03.03.2016

Dziecko głównie jada w domu lub w żłobku i przedszkolu. Jeśli zadbamy, by tam miało odpowiednie jedzenie, to mamy podstawy zapewnione. To teraz kształtuje się fundament jego organizmu, nawyki, smaki i odwaga lub jej brak w jedzeniu. To, co teraz zrobimy – zaoowocuje. Nasze dzieci znają smak niektórych słodyczy sklepowych, bo nie są odrealnione. Np gdy dziecko ze żłobka ma urodziny i poczęstuje tym dzieci – nasze też jedzą, bo jest częścią grupy. I td. Ale to są sytuacje rzadkie, nie są bazą diety naszych dzieci. Nie mamy świra, tylko czytamy co kupujemy i odpowiednio to łączymy. Nasze dzieci nie są odrealnione, ale mamy nadzieję zdrowe:). Pozdrawiamy:)

Ola

Dodano opinię: 03.03.2016

Jak mogę zadbać o zdrowy posiłek w przedszkolu? Mogę mieć na to jakiś wpływ? Jak? Jaki? Od września moje dziecię pójdzie do przedszkola. Jak mogę zadbać o zdrowy obiad? 

Ala’Antkowe BLW

Dodano opinię: 04.03.2016

Rodzic ma wielki wpływ na posiłki w przedszkolach. Najpierw, gdy je wybiera- szuka bezpiecznego, przyjaznego, rozwojowego i ze zdrowymi posiłkami. Gdy jednak trafia do takiego, w którym menu jest niezgodne z nowymi rozporządzeniami, powinien to zgłosić lub zaproponować wprowadzenie zmian. Pamiętajmy, że w żlobku i przedszkolu dzieci spędzają snaczną część dnia i jedzą tam co najmńiej 3 posiłki.

Ola

Dodano opinię: 03.03.2016

Zdrowy rozsądek – jestem za!

Ola

Dodano opinię: 03.03.2016

Tak jak napisałam wyżej – nie daję dziecku batonów, cukierków i innych lizaków. Póki mogę staram się córeczkę przed tym chronić, ale wiem, że kiedyś i tak będziemy pewnie się z tym zmagać… Mam jednak nadzieję, że jakieś pozytywne wzorce z domu wyniesie 😉 Kiedyś usłyszałam mądre zdanie: "Kulturę osobistą i nawyki żywieniowe wynosi się z domnu".

Koleżanka kiedyś poczęstowała moją córkę Kinder jajkiem. Powiedziałam, że nie jemy takich rzeczy. I co usłyszałam: "Przestań jej zabraniać tylu rzeczy. Będzie miała za mało cukru w organizmie". Najpierw myślałam, że chyba się pomyliła, że niemożliwe jest to, aby ktoś tak myślał – to było tak niedorzeczne. A potem zaczęłam się śmiać… Moje dziecko jak zobaczyło śliczne jajko oczywiście chciało spróbować, ale jak tylko włorzyło tę "czkoladkę" do buzi powiedziało: "Mamo to jest beee…". Z satysfakcją głośno to powtórzyłam 😉 

Staram się moją córeczkę zdrowo odzywiać, ale staram się też nie popadać w skrajność. Są rzeczy, których się trzymam, np. zero batonów i innych sklepowych słodkości, sól ograniczona do minimum albo w ogóle jej nie ma, mąka inna niż biała… Nie stać mnie na ekologiczne jedzenie. Po prostu czytam składy i wybieram z ogólnodostępnej żywności najlepsze…

Asia

Dodano opinię: 04.03.2016

Zdrowy rozsądek 🙂 podoba mi się.

Zdaża się sporadycznie, że moja córka zje tyci kawałeczek czekolady (ale takiej z bardzo dobrym składem). Jak dostała od prababci kinderka to cały rozpuścił jej się w rączkach bo chyba nie smakowało – taki mały sukces hehe.

Soli raczej nie używamy – kiedyś sama dla siebie soliłam duuuuużo teraz choć troszeczkę soli sprawia że jedzenie jest dla mnie za słone.

Poza tym składy składy składy – czasem sama się z siebie śmieje bo robie to odruchowo wręcz mimowolnie :).

No i jak już wspomniałam – ciągła walka z dziadkami, żeby nie dawać wnusi "normalnego" (czytaj chemicznego) jedzenie, żeby nie biegać za dzieckiem z łyżeczką i nie karmić co 15 minut czymś nowym "bo przecież je to pewnie jest głodna". Czasem mam wrażenie, że to walka z wiatrakami….

Anula

Dodano opinię: 05.03.2016

Moja mama ostatnio mnie rozbroiła. Planuję posłać córkę do ekologicznego żłobka, właśnie ze względu na jedzenie. No, oczywiście komentarze, że przesadzam, że chowam pod kloszem, że jak pójdzie do szkoły i zje sławetne "normalne jedzenie" to zaczną się problemy żołądkowe. Bo wnuczka znajomych tak miała itd. To ja się jej pytam: "To znaczy, że mam ją od urodzenia karmić syfem, żeby się lepiej zaadaptowała do zbiorowego zywienia, które jest na ogół syfne? Przecież to absurd." No nie wiedziała, co mi odpowiedzieć. A znów teściowa, no niby rozumie, że dziecko, że chcemy jak najlepiej, ale już nie ogarnia, że my, rodzice, chcemy jeść równie zdrowo i ciągle wciska nam sklepowe wedliny pakowane, z mnostwem E. No przeciez jak upieke udziec z indora, to nie dam całego dziecku a sobie otworzę wędlinkę z azotynkiem. No i jak żyć, jak najbliżsi są tacy niereformowalni?

Ala’Antkowe BLW

Dodano opinię: 05.03.2016

Nie reformować:) i żyć zgodnie z własnymi przekonaniami:) Powodzenia!!

Gabriela

Dodano opinię: 18.03.2016

Dziewczyny, serio zero soli?? Jak gotuję zupę dla mnie, męża i rocznej córki to solę solą himalajską. Mi i mężowi ciężko byłoby się oduczyć solonego jeść… Nie przesalam, ale odrobina do smaku musi być. Wy całkiem odrzuciłyście sól?

Ala’Antkowe BLW

Dodano opinię: 20.03.2016

A skąd!:) Po prostu dosalaamy, jeśli chcemy, na talerzu a nie w garnku. Nie solimy wody na makaron, do ziemniaków i td. Mamy potrzebę, to solimy na swoich talerzach. 

Far Minka

Dodano opinię: 13.04.2016

Szkoda, że tak ciężko ludziom jest zrozumieć i akceptować to "NIE" i trzeba to powtarzać w kółko i w kółko do znudzenia. A może tylko ja mam takiego pecha, że otoczenie nie chce dać się przekonać? Rodzina gotowa mnie ukrzyżować za stosowanie zbyt małej ilości soli i słyszę, że dosalanie na talerzu to nie to samo… Zresztą długo by pisać. W każdym razie, cieszy mnie, że jest więcej osób, które mają takie zdanie jak ja.

Zapraszam też do mnie: aptekamalegoczlowieka.blogspot.com Obalam troszkę mitów odnośnie suplementów i leków.

Justek

Dodano opinię: 24.10.2017

Właśnie ten brak świadomości i chęci 'przejrzenia na oczy’ większości społeczeństwa powoduje, że mamy coraz bardziej syfiate i przetworzone jedzenie, a producenci zacierają ręce i zarabiają krocie na niszczeniu naszego zdrowia…. Kiedyś nie było pasztetów, gotowych zup w proszkach, słodyczy a jakoś ludzkość przetrwała. Dlaczego teraz nie może się bez tego obyć?Nie stosuje stricte blw u córki (jest z 18.12.16), ale podglądam Was właśnie ze względu na menu…

Dodaj komentarz
Newsletter obrazek